Poemas de Aleksander Wat – Tradução de Piotr Kilanowski
Poemas de Aleksander Wat[1]
Tradução de Piotr Kilanowski[2]
***
W czterech ścianach mego bólu
nie ma okien ani drzwi.
Słyszę tylko: tam i nazad
chodzi strażnik za murami.
Odmierzają ślepe trwanie
jego głuche puste kroki.
Noc to jeszcze czy już świt?
Ciemno w moich czterech ścianach.
Po co chodzi tam i nazad?
Jakże kosą mnie dosięgnie,
kiedy w celi mego bólu
nie ma okien ani drzwi?
Gdzieś tam pewno lecą lata
z ognistego krzaka życia.
Tutaj chodzi tam i nazad
strażnik — upiór z ślepą twarzą.
Mentona, luty 1956
***
Entre as quatro paredes da minha dor
não existem janelas e nem portas.
Só escuto como de lá para cá
anda a sentinela atrás dos muros.
Seus passos vazios e surdos
medem o cego perdurar.
Ainda é noite ou já alvorada?
Entre minhas quatro paredes – escuridão.
Para que anda de lá para cá?
Com que foice me atingirá
quando na cela da minha dor
não existem janelas nem portas?
Algures decerto passam anos
da sarça ardente da vida.
Aqui anda de lá para cá
a sentinela — espectro de rosto cego.
Mentona, fevereiro de 1956
Nokturny
I
Bólu przyjście gdy stuka w kość moją jak w drzwi.
Jak los. Kościanym palcem póki się nie poddam.
Póki nie otworzę. I bije między brwi
i jak majtek z książek wrzeszczy na mnie goddam.
Furie liści spadłych sucha piana sztormu
obłoków szarpanina trzask ginących wraków –
noc gdy alchemiczka cjanki warzy z bromu,
grynszpan dosypuje do wywarów z maku.
Wreszcie ranek pogodny. Poranek bez radości
początek dnia i drogi długiego konania.
Gdy ruchem wyślizgowym odchodzi ku przeszłości
bez znaku bez spojrzenia bez głosu pożegnania.
Saint Mande, 30 października 1956
II
O słodyczki cierpienia, o bólu zaduch,
o zakrystie męki, gdzie z wszystkich święceń
zdarta tajemnica, komża przepocona,
stuła zaplamiona, kielich poszczerbiony.
Hostii na podłodze rozsypane prochy
i ślad stopy na nich chłopskiej zabłoconej –
Uciec by mi od was na wolne przestworza
na szczyty, gdzie się z Bogiem spala w płomieniu.
tamże, tejże nocy [Saint Mande, 30 października 1956]
III
Was spricht die tiefe Mitternacht
Nietzsche
Co mówi noc? Nic
nie mówi. Noc
ma usta
zagipsowane.
Dzień – ten owszem. Gada.
Bez cezur, bez wahań, bez sekundy
zastanowienia. I gadać tak będzie
aż padnie i skona
z wyczerpania.
A jednak słyszałem krzyk
w nocy. Każdej. W słynnym
więzieniu na Łubiance
Co za piękne kontralto. Z początku
myślałem, że Anderson Marian
śpiewa spirituals. A to był krzyk
nie na ratunek nawet. W nim
był początek i koniec
tak zespolone że nie ustalić gdzie
koniec kończy się
początek zaczyna. To
krzyczy noc.
To krzyczy noc.
Chociaż ma usta
zagipsowane.
To krzyczy noc. Potem
dzień rozpoczyna swoje tralala
aż padnie i skona
z wyczerpania.
Noc – ta nie skona.
Noc nie umiera
chociaż ma usta
zagipsowane.
Saint Mandé, 5 listopada 1956
IV
But what we know we know is what you knew we knew you knew we knew
Margaret Mastermann,
Misunderstanding in the lady Chapel
Może wiemy ale co
a może raczej
coś wiedzieliśmy—
wiedzieliśmy
ale to
to jak ołów
spadło na spód wód
zapomnienia.
I blask sieje niewiedzenia
w czarnych wodach.
Może wiemy, że wiedzieliśmy.
Może wiemy,
że my wiemy,
żeśmy coś wiedzieli!
czego wiedziećśmy niegodni,
czego wiedzieć nam nie wolno.
Może wiemy, że wiedzieliśmy, że coś wiemy,
co wiedzieliśmy, że nie wiemy wiedzieć —
ale co
ale co
ale co
ale co
Noc grudniowa 1956
Noturnos
I
Vem a dor, no meu osso bate, feito porta.
Como o fado. Com mão ossuda, até a rendição.
Até eu abrir. E esmurra a minha face torta
Como o cabo dos livros berrando “g o d d a m”.
Fúrias de folhas mortas, do tufão baba seca,
estraçalhadas nuvens, o fragor da degola –
a noite quando a bruxa extrai cianuretos,
azinhavre mistura nos decoctos de papoula.
Por fim a manhã linda. A manhã sem agrado,
inicia o dia e a trilha da longa agonia.
Quando parte escorregando para o passado,
sem rasto, sem olhar, sem adeus, o dia.
Saint Mande, 30 de outubro 1956
II
Ó lambarices do sofrimento, ó bafio da dor,
ó sacristias do tormento, onde de todas as consagrações
espoliado o segredo, a sobrepeliz suada,
a estula manchada, o cálice fendido.
As migalhas da hóstia no chão espalhadas
e nelas a pegada do pé do camponês, barrenta –
Oh pudera eu fugir de vocês para os livres espaços,
para os cumes onde com Deus se arde em chamas.
no mesmo lugar, na mesma noite [Saint Mande, 30 outubro 1956]
III
Was spricht die tiefe Mitternacht
Nietzsche
O que diz a noite? Nada
diz. A noite
tem a boca
selada com gesso.
O dia – este sim. Tagarela.
Sem cesuras, sem hesitações, sem um segundo
de reflexão. E vai tagarelar assim
até cair e morrer
de exaustão.
E no entanto eu ouvia o grito
na noite. Cada noite. Na famosa
prisão de Lubianka
Que belo contralto. No início
pensei que Anderson Marian
cantava spirituals. E era um grito
que sequer pedia socorro. Nele
estava o início e o fim
tão unidos que impossível determinar onde
o fim finda
o início inicia.
É a noite gritando.
É a noite gritando.
Embora tenha a boca
selada com gesso.
É a noite gritando. Depois
o dia começa o seu nanana
até cair e morrer
de exaustão.
A noite – esta não morrerá
A noite não morre
embora tenha a boca
selada com gesso.
Saint Mandé, 5 de novembro 1956
IV
But what we know we know is what you knew we knew you knew we knew
Margaret Mastermann,
Misunderstanding in the lady Chapel
Talvez saibamos mas o quê
ou melhor talvez
soubemos algo –
soubemos
mas aquilo
aquilo como chumbo
caiu no fundo das águas
do esquecimento.
E semeia o brilho da insciência
nas águas negras.
Talvez saibamos que soubemos
Talvez saibamos,
que nós sabemos,
que nós soubemos de algo!
de que não somos dignos de saber
Talvez saibamos que soubemos, que algo sabemos
o que soubemos, que não sabemos saber –
mas o quê
mas o quê
mas o quê
mas o quê
Noite de dezembro 1956
[1] O presente trabalho foi realizado com apoio do CNPq, Conselho Nacional de Desenvolvimento Científico e Tecnológico – Brasil.
[2] Professor da UFPR e tradutor.